Forum www.macki.fora.pl Strona Główna www.macki.fora.pl
Forum Kultu Wielkich Macek
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Księga Początków

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.macki.fora.pl Strona Główna -> Pisma Wielkich Macek
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Minorun-run
Prorok Wielkich Macek



Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sulęcin/Szczecin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:59, 31 Gru 2009    Temat postu: Księga Początków

I 1 Na początku był początek. Początek zapoczątkował się poczęciem początku. Kiedy, początkowo, początkowy początek już się zapoczątkował, zapoczątkował równocześnie początek Wszechrzeczy. [tu następuje kolejne 16 zdań na temat początków początku]
5 Bogowie powstali na początku początku początku. Istoty te były niezwykłe w swojej niepojętej istocie, a potęga emanowała od nich przeogromna. Początkowo bogowie obcowali ze sobą w przestrzeni pustej, nieokreślonej, nazwanej po wiekach chaosem bądź też nicością. 6 Nudziło się bogom tak samym w tej przestrzeni. Toczyli między sobą niekończące się spory i zwady. O to, kto jest bardziej wszechmogący, wszechwiedzący, czy o to, który z nich, na którym etapie początku początku początku powstał. Niektórzy bogowie uważali siebie za lepszych do tego stopnia, że twierdzili, iż to oni są przyczyną początku początku początku, a nawet, że to dzięki nim początek początku początku przekształcił się w początek początku. 7 Swary te toczyły by się w nieskończoność, która jest tylko chwilą w istnieniu bóstw, gdyby jeden z potężniejszych przedwiecznych, Cthulhu, nie wpadł na pomysł świetnej rozrywki. Zaproponował zabawę-konkurs pod tytułem „Stworzenie Wszechświata”. Bogowie w majestacie swoim, błyskawicznie podchwycili inicjatywę Cthulhu. 8 A sam pomysłodawca udał się na spoczynek do kąta, którego oczywiście jeszcze nie było, bo skąd niby miał się wziąć kąt w nicości? Bogowie intensywnie zabrali się do pracy stwórczej.
[w tym miejscu manuskrypt Księgi Początków podaje niezwykle wiele przykładów tworzenia Wszechświata. Przykładów zarówno udanych, jak i kompletnych klap, współpracy bogów przy stworzeniu oraz działań konkurencyjnych]

IV 1 Największą, nie wiedzieć czemu, aktywność bogowie wykazali przy tworzeniu pewnego słabo-owłosionego stworzenia dwunożnego, które nazwali z czasem człowiekiem. 2 Najróżniejsze kombinacje stosowali bogowie w celu udoskonalenia prototypu. Boginie postawiły na formę żeńską tego stworzenia. Oprócz bogiń-nimfomanek, które niejednokrotnie wtrącały się do tworzenia przez inne bóstwa osobników męskich. 3 Nie inaczej rzecz się miała z niektórymi jurnymi bogami, którzy również ingerowali w dodawanie i odejmowanie tu i ówdzie osobnikom żeńskim.
[w tym miejscu nastąpił szeroki opis kolejnych prób tworzenia człowieka przez różne bóstwa. Ludzie powstawali z różnych półproduktów i materiałów. Ostatecznie powstało kilka rodzajów ludzi. Jedni nie różnili się wiele od innych naczelnych, inni rozwinięci byli ponad miarę]

VI 1 Jedynie Cthulhu nie interesował się stwarzaniem ludzi. Wyłącznym jego wkładem w dzieło stworzenia było powstanie pewnych dziwnych istot żyjących w morzach i oceanach. 2 Pozostali bogowie dziwili się swojemu koledze. Niektórzy nawet jawnie naśmiewali się z Wielkiego Cthulhu. Lecz on, nie przejmując się głupimi uwagami, po zakończeniu stwarzania, znalazł sobie cieplutką miejscówkę na dnie oceanu i zasnął snem Przedwiecznego. 3 Kiedy już dzieło stworzenia ludzi dobiegło końca, bogowie rozrzucili swoje stworzenia w najróżniejsze zakamarki Wszechświata. Najwięcej ludzi, dziwnym trafem znalazło się na jednej planecie. Niektórzy, bardziej zdolni bogowie, zabrali swoje lepiej zaprojektowane stworzenia do odległych od tej planety galaktyk. 4 Zmęczeni ciężką pracą bogowie, rozpoczęli nowe życie w nowym Wszechświecie. Jedni, idąc śladem Cthulhu, udali się na długi spoczynek, inni natomiast, intensywnie przyglądali się swoim stworzeniom i ingerowali w ich życie. Ingerencje bogów nie wynikały bynajmniej z chęci pomocy, lecz jedynie z najzwyklejszej nudy, a czasem perfidnej złośliwości bóstw.
5 Żadne, nawet najmniejsze wydarzenie nie mogło odbyć się bez interwencji takiego wścibskiego bóstwa. Czy chodziło o wykopanie studni, czy uprawę zbóż. Każdy bóg starał się w swój ulubiony sposób, bądź to ułatwić, bądź utrudnić życie swoim stworzeniom. Początkowo, kiedy ludzi jeszcze wielu nie było, działania boskie budziły tym większą irytację śmiertelników. 6 Jakby tego było nie dość, bogowie zażyczyli składania sobie ofiar. Niektórzy zadowolili się ofiarami złożonymi ze zwierząt, inny pragnęli krwi człowieczej, jeszcze inni wymagali wyłącznie dziewic. Co bardziej rubaszni zadowalali się widokiem rozbuchanej uczty na ich cześć, suto zakrapianej różnymi alkoholami, jakie ludzie zdążyli wymyślić. Najgorzej miały ludy stworzone do spółki przez kilku lub więcej bogów. Te musiały składać zatrzęsienie ofiar, bądź tez co drugi dzień obchodzić święto któregoś z bogów. Bóstwa miały dziwne gusta. Nie wiadomo dlaczego uparły się na krwiste ofiary. Przy okazji blokowały rozwój ludzkości.
7 Ot, doszło chociażby do takiego wypadku. Dwóch braci stało na czele pewnego plemienia podległego jednemu bogowi, którego imienia nawet nie mogli wymówić. Nazwijmy go dla ułatwienia Wielkim Siepaczem Bliskiego Wschodu, ze względu na miejsce, w którym działał i metody jego działań. 8 Wracając do braci. Obaj byli wiernymi wyznawcami swojego boga i regularnie składali mu ofiary. Różnili się jednak w sposobie myślenia. Jeden, wedle rozkazów boga, chadzał na polowania, wypędzał owce, z których przynajmniej połowa kończyła na stosie ofiarnym. Drugi próbował zmienić tryb życia plemienia. Zaciągnął kilkanaście osób, z którymi zaczął uprawiać ziemię, zasadził drzewa i krzewy owocowe. 9 Kiedy przyszło do składania ofiar, pierwszy z braci tradycyjnie poświecił jagnię. Bóg uradował się taką formą czci. Drugi brat na stos całopalny rzucił zebrane owoce i zboża. Smród uniósł się w powietrze nadzwyczajny. Bóg zniesmaczył się ty wielce i w swoim niezadowoleniu cisnął piorunami na uprawy rolne. Pozostawione na polach zboża spłonęły, spłonęły też drzewa owocowe. Pierwszy z braci wybuchnął śmiechem, że bóg pokarał tego postępowego. 10 Rozwścieczyło to rolnika, rzucił się na brata od tyłu i [tu następuje opis lubieżnego czynu]. 12 Spodobało mu się to co uczynił. Nawet za bardzo mu się spodobało. Następnie zadał mu, przypadkowo, 23 lub 28 ciosów krzemiennym nożem w plecy. 13 Bóg poczuł się niezmiernie urażony takim występkiem jednego z braci. Nakazał wydalenie go z plemienia i potępienie go i jego potomstwa na wieki wieków. Brat wyruszył w drogę, a że nie otrzymał nawet osiołka do celów transportowych, droga dłużyła mu się niesamowicie. Zapewne, istotnym był również fakt, że nie wiedział dokąd zmierza. 14 W 26 dniu swojej wędrówki, w oazie spotkał niewiastę. Płakała rzewnymi łzami. Podszedł do niej i zapytał co się stało. Odparła, że zły ojciec wyrzucił ją z wioski, bo pokochała mężczyznę. 15 Dziwne się to wydawało Semowi, bo tak brat bratobójca miał na imię. Postanowił pomóc niewieście. Ale nie za darmo! Rzucił więc się na nią i zdarł odzienie. I zdziwił się jeszcze bardziej. 16 Niewiasta, bowiem, okazała się być młodzieńcem, no tylko takim zniewieściałym. Przypomniawszy sobie miłe wspomnienia związane z [cenzura prewencyjna] brata swojego, dobrał się do [cenzura prewencyjna] młodzieńca. [tu następuje kolejny opis lubieżnego czynu, z którego najważniejszy jest wniosek, ze młodzieńcowi taka zabawa przypadła do gustu]. 21 Po całym zajściu Uk, bo tak młodzieniec się nazywał, postanowił wyruszyć w dalszą drogę z Semem.
22 W tym miejscu przypowieść ta powinna się zakończyć, lecz niestety mimowolnym świadkiem całej sceny była młoda niewiasta (tym razem naprawdę niewiasta), której nie wiedzieć czemu widok całego zajścia wyraźnie się spodobał. Jakby tego było mało, niewiasta ta była rysowniczką skalną. 23 Nie do końca jest to potwierdzone, ale Wielkie Macki podejrzewają, że taki zbiór zbiegów okoliczności nie mógł być dziełem przypadku. Interweniować musiała tu jakaś siła boska. 24 W każdym bądź razie, kobieta wyruszyła w ślad za parą kochanków, dokładnie obserwowała każdą scenkę zbliżenia, a następnie rysowała ją w okolicznych jaskiniach lub skałach.

[dalej następuje opis kilkunastu wypadków związanych z podróżą, suto okraszanych „scenami rodzajowymi”. Najważniejsze informacje wynikłe z opisu, to że kochankowie werbowali kolejnych mężczyzn (mężczyzn?) do wspólnych zabaw, a kobieta znalazła swoje naśladowniczki i uczennice, które wspólnie z nią dokumentowały wydarzenia na skałach. Mężczyźni domyślili się wreszcie, że są śledzeni i pozwolili kobietom na wspólną dalszą podróż oraz wyrazili zgodę na publikacje swoich wizerunków na skałach]

VII 1 Po 7 latach i 213 dniach podróży wędrowcy znaleźli kawałek ziemi do zamieszkania. Sem postanowił uprawiać rolę, wybrał więc ze swoimi męskimi „kolegami” kawałek bardziej żyznej ziemi w dolinie rzeki. 2 Uk ze swoimi zniewieściałymi „przyjaciółmi” postanowił zająć się gastronomią, otworzył więc na wzgórzach wyszynk. Pomiędzy dwiema osadami płynęła spokojna rzeka, A na niej znajdowała się spora wyspa. 3 Na niej to ulokowały się kobiety i tam w spokoju na kamiennych tabliczkach ryły scenki. 4 Kobiety, nazwane przez Semów i Uków Jaojami (za każdym razem przy oglądaniu scenek jęczały „ja… o ja cię… itp.), będąc bardziej przebiegłe niż ci niby-mężczyźni i chcąc zarobić na sprzedaży tabliczek, postanowiły przechytrzyć młode plemiona Semów i Uków. 5 Któregoś dnia wybrały się do wyszynku Uków i wydając wszystkie zarobione ze sprzedaży pieniądze, spiły wszystkich przebywających w lokalu Semów, a następnie zgwałciły ich. 6 Po dziewięciu miesiącach urodziło się pięciu chłopców i dwie dziewczynki. Dziewczynki pozostawiły na swojej wyspie, zaś chłopców postanowiły podzielić po okresie karmienia między Semów i Uków. 7 Na wyspie zebrała się w tym celu rada trzech plemion. Semowie i Ukowie nie byli zachwyceni posiadaniem dzieci, ale po namowach Jaojek uznali, że to jedyny sposób by ich plemiona przetrwały i by ich sielanka trwała wiecznie. 8 Ustalono, że bardziej płaczliwych chłopców przyjmą Ukowie, a bardziej agresywni chłopcy trafią do Semów. Na tej samej radzie ustanowiono święto rozpłodów, które odbywało się raz na dwa lata.
9 Ta przydługawa przypowieść służy wyjaśnieniu zbrodniczych korzeni yaoizmu i jego ściśle cielesnego i komercyjnego, nie metafizycznego charakteru, który niemiłym jest Wielkim Mackom. 10 Zasadniczo nie ma pewności, czy jacyś bogowie sprzyjają temu kultowi. Pewnym jest, że sprzyja mu Mamona.

VIII 1 Bogowie i boginie rozpanoszyli się po stworzonym przez siebie świecie. Ludzie składali im ofiary, czcili ich, ale niektórym i to było mało. Każdy bunt wobec władzy boskiej był surowo karany. Powszechnie skądinąd znana opowieść o wieży Babel jest świetną ilustracją mściwości bóstwa za stosunkowo niewielkie przewinienie, wielkie jedynie pod względem wysokości budynku. 2 Wielkie Macki oznajmiają niniejszym, że przypowieść ta jest znacząco zniekształcona przez samouwielbienie bóstwa, które dyktowało jej treść swoim prorokom. 3 W rzeczywistości kilka plemion postanowiło zbudować wysoką wieżę nie po to, by zrównać się z bogiem, lecz w celach obrony przed dziką zwierzyną i innymi koczowniczymi ludami. Plemiona te, bowiem, zamieszkiwały sporą dolinę, obrośniętą z każdej strony gęstymi lasami, więc taka wieża była dla nich idealnym rozwiązaniem. 4 Jako że były ze sobą blisko spokrewnione, mówiły podobnymi językami. Żyły w pokoju i współpracowały ze sobą, aby ułatwić sobie ciężki żywot. Wspólnymi siłami również zaczęły budować wieżę ową. 5 Życie jednak lubi stwarzać niespodziane utrudnienia. Utrudnieniem dla tych ludów było to, że kompletnie nie znali się na prawach fizyki, a wyłącznie modlili się do swojego boga, o to, ażeby wieża ustała. 6 Bóg jednak należał do tych leniwych i złośliwych, nie do tych, co respektują prawa fizyki z zasady. Czego należało się spodziewać, wieża runęła. 7 Wtedy to dopiero bóstwo postanowiło działać. Żeby pomóc w odbudowie? Naprawić szkody? A gdzieżby. Bóg stwierdził, że zawalenie się wieży jest karą, za to, że ludzie chcieli dosięgnąć niebios. 8 Czy taka kara była wystarczająca? Jakżeby mogła być. Bóg postanowił dodatkowo ukarać biedne plemiona.
9 Rozrzucił je z dala od siebie, do innych ludów, mniej lub bardziej przyjaźnie nastawionych. W każdym wypadku jednak posługujących się innymi językami. 10 Jedno z plemion wtopiło się w kulturę nowych sąsiadów [tymi sąsiadami byli Goci, wynika to z dalszej części Księgi Początków, ale to w sumie mało istotne], drugie zostało wycięte w pień [przez Zulusów], trzecie natomiast zachowało się najdziwniej. 11 Lud ten bowiem opłakiwać zaczął zniszczoną wieżę, użalać się nad swoim marnym losem. Wszyscy zaczęli zgłaszać chęć samobójstwa z tych i innych osobistych powodów. Niektórzy nawet brali krzemienie w dłonie i nacinali sobie skórę na nadgarstkach. 12 Oczywiście nacinali w taki sposób, żeby krwi zbytnio nie utracić. Stwierdzili, że nie chcą mieć nic wspólnego z innymi ludźmi, bo ci i tak ich nigdy nie zrozumieją. 13 W tym celu pałętać się zaczęli po wielkich zbiorowiskach ludzkich, najczęściej targach, ucztach i tym podobnych, aby każdemu napotkanemu opowiedzieć o swoim marnym życiu, przy okazji jemu też psując humor. 14 Często zaczęli być przez inne ludy wyrzucani ze swoich terenów. Nikt ich oczywiście nie mordował, bo też po co. Przecież i tak chcieli umrzeć. I tak, niechciani i niekochani przez innych, z własnej winy, wędrowali po świecie. 15 Nie dbali zbytnio o siebie, stąd grzywki zasłaniały im twarz, jedynie zaczesywali je sobie na jedno oko. Często widywano ich, nie wiadomo dlaczego, w pobliżu strusi. 16 Kiedy trafili do Australii, Aborygeni nazwali ich Emo, gdyż pałętali się przy stadach emu.

IX. 1 Jak to było wcześniej powiedziane, bogowie coraz częściej nasyłali swoich wyznawców przeciwko wyznawcom innych bóstw. Okazało się to tak powszechną praktyką, że można było walki międzyludzkie nazwać permanentną wojną religijną. 2 A zaczęło się tak niewinnie… Zasadniczo trudno powiedzieć gdzie i kiedy się zaczęło. W każdej części świata bogowie walczyli przy pomocy ludzi niemal od momentu stworzenia człowieka. 3 Jedni bogowie odnosili triumfy, inni znikali z kart historii, zachowały się o nich jedynie wzmianki. Zawsze jednak tracili na tym ludzie. 4 Rozrywki bogów nie wróżą ludzkości nigdy niczego dobrego.

[od tego momentu kolejne 9 rozdziałów przedstawia kolejne wojny religijne, ukazuje zwycięstwa i spektakularne klęski dotąd potężnych bóstw, że o ludziach nie wspomnę. Niektóre z tych historii są powszechnie znane z innych źródeł, a inne mało istotne. Nie zajmę się więc w tym momencie ich tłumaczeniem. Podam tylko kilka ciekawostek. Babiloński bóg Marduk, zapamiętany praktycznie wyłącznie dzięki pozostałościom archeologicznym, współcześnie natchnął jakichś Szwedów do stworzenia black metalowej kapeli jego imienia, kilkoro bogów rzymskiego panteonu wylądowało na planetach Układu Słonecznego, tylko Plutona zdegradowano. Natomiast jeden ze słowiańskich bogów Światowid został marką serów żółtych, do kupienia w Biedronce. Były w Księdze Początków inne przykłady, ale wybrane przeze mnie są najbardziej reprezentatywne.]

XVIII 64 A Cthulhu pozostawał w uśpieniu…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Minorun-run dnia Czw 11:07, 14 Sty 2010, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.macki.fora.pl Strona Główna -> Pisma Wielkich Macek Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin